Uratowali starszuska, był słaby i skrajnie odwodniony
Policjanci z wydziału wywiadowczo-patrolowego po otrzymaniu informacji, że mieszkaniec jednego z budynków na Mokotowie nie był widziany kilka dni przez sąsiadkę, natychmiast zareagowali. Kiedy mimo pukania i nawoływań nikt nie reagował mundurowi poprosili o pomoc strażaków pożarnych i weszli prze okno bankowe. 89-latek, skrajnie odwodniony i z ledwo wyczuwalnym tętnem trafił do szpitala. Życie uratowała mu sąsiedzka życzliwość i szybka reakcja policjantów.
89-letni mieszkaniec jednego z mokotowskich osiedli od kilku dni nie pokazywał się na klatce schodowej ani na podwórku. Zaniepokojona sąsiadka, która widziała, że staruszek mieszka sam i choruje na serce, zawiadomiła więc policjantów. Ci natychmiast podjęli działania. Kiedy pukanie do drzwi starszego mężczyzny i nawoływanie go nic nie dało wezwali na miejsce strażaków. Wysięgnikiem dostali się na 3 piętro. Przez okno zauważyli, że na łóżku leży mężczyzna. Nie reagował na wołanie. Po wyważeniu drzwi balkonowych dostali się do wewnątrz. 89-latek miał zanikające tętno i był skrajnie odwodniony. Wezwani do pomocy ratownicy medyczni przewieźli go do szpitala. Wywiadowcy ustalili, że mężczyzna mieszka sam. Gdyby nie życzliwości sąsiadki i szybka reakcja mundurowych mężczyzna mógłby nie przeżyć.
rk