Obserwował mundurowych, bo miał powód
Przed południem policjanci z wydziału wywiadowczo-patrolowego zauważyli na mokotowskich drogach kierowcę w osobowej hondzie. Jechali za nim, a ten bacznie przyglądał się funkcjonariuszom w lusterku. Potem gwałtownie zmienił kierunek jazdy i próbował uniknąć rozmowy z panią sierżant. Nie reagował na sygnały świetlne nakazujące mu zatrzymanie. Kiedy zorientował się, że nie zdoła zbiec przed kontrolą drogową a prawda zaraz wyjdzie na jaw, zatrzymał się na środku jezdni. Dzisiaj usłyszy zarzuty za przestępstwo, którego się dopuścił.
Policjanci z Mokotowa z wydziału wywiadowczo-patrolowego kontrolowali przed południem przydzielony im rejon. Na jednej z ulic, w osobowej hondzie zauważyli 51-letniego mężczyznę. Jego wyraźnie zaniepokoił widok jadącego za nim radiowozu. Kierowca cały czas obserwował mundurowych. Chciał upewnić się, czy to zbieg okoliczności, że oznakowany samochód jedzie za nim, czy patrol już podejrzewał go o nieczyste sumienie. Paweł S. zmienił gwałtownie kierunek jazdy. Jego nagłe zwiększenie prędkości mówiło samo za siebie. Mężczyzna chciał coś ukryć przed policjantami.
Patrol postanowił sprawdzić jaka jest przyczyna takiego zachowania się 51-latka. Sierżant dawała mu wyraźne znaki do zatrzymania hondy. Ten nie reagował jednak na nie. Zatrzymały go dopiero sygnały dźwiękowe. Paweł S. stanął na środku jezdni. To jednak nie koniec, bo kierowca ruszył i znów się zatrzymał. Po kilku takich manewrach ostatecznie zgasił silnik na pobliskim parkingu. Kontrolująca go sierżant od razu wiedziała, że mężczyzna chciał uniknąć kontroli bo miał coś do ukrycia. Nie wyczuła od legitymowanego woni alkoholu, ale zachowanie i wygląd kierowcy pozwalał jej przypuszczać, że 51-latek jest pod wpływem narkotyków.
51-latek wiedząc już, że cała prawda za chwilę wyjdzie na jaw, niczego nie ukrywał. Oświadczył, że przed jazdą „wciągnął kreskę”. Amfetaminą miał go poczęstować nieznany mu człowiek. Nie ulega wątpliwości, że mężczyzna popełnił przestępstwo prowadząc samochód pod wpływem zabronionych prawem środków. Paweł S. od mokotowskich śledczych usłyszy dziś zarzuty. Za takie zachowanie może grozić kara nawet do dwóch lat więzienia.
ao