Upolowali ofiarę by w pobliskiej bramie pobić i okraść
Pokrzywdzony wracał wieczorem do domu. Nie doszedł jednak do celu, bo na jego drodze stanęło dwóch bandytów. Wciągnęli swoją ofiarę do bramy, dotkliwie pobili i okradli. Zabrali mężczyźnie telefon oraz paczkę papierosów. Zaalarmowani policjanci z Mokotowa nie mogli pozwolić, aby rozbójnicy uniknęli odpowiedzialności. Jeden z nich, 36-latek wpadł w ich ręce kilka minut później. Zatrzymanie drugiego to jedynie kwestia czasu. Stanisław B. i jego wspólnik narazili się na karę nawet do 12 lat więzienia. Wiadomo już, że najbliższe 3 miesiące będzie pozbawiony wolności. Został bowiem tymczasowo aresztowany.
Jak wynika z ustaleń policjantów z wydziału wywiadowczo-patrolowego komendy na Mokotowie, pokrzywdzony wieczorem wracał pieszo do domu. Nie przypuszczał nawet jak ten spacer zakończy się dla niego za chwilę. Na jego drodze stanęło bowiem dwóch mężczyzn. Pozwolili mu przejść dalej, by za chwilę zadać swej ofierze cios w tył głowy. Po tym, napastnicy wciągnęli mężczyznę do bramy by zabrać wartościowe przedmioty, jakie pokrzywdzony miał przy sobie.
Kiedy bezradny mężczyzna leżał na ziemi, jeden z rozbójników zerwał mu zawieszony na szyi telefon komórkowy. Potem splądrowali kieszenie zabierając z nich jedynie paczkę papierosów. Potem wydawali już polecenia. Kazali pokrzywdzonemu pokazać zawartość plecaka. Najprawdopodobniej szukali w nim narkotyków. Z łupem złodzieje uciekli w nieznanym kierunku. Zaalarmowani policjanci nie mogli pozwolić, aby ci przestępcy czuli się bezkarni. Zaraz skontrolowali okolicę i szukali podejrzewanych o rozbój sprawców.
Stanisława B. policjanci zauważyli w pobliskim lokalu z automatami do gier. Na jego rękach od razu też znalazły się służbowe kajdanki. Zapytany o skradziony pokrzywdzonemu telefon, zatrzymany wskazał na pobliskie krzewy. Tam mundurowi znaleźli łup, który niebawem wróci w ręce właściciela. Odwagi w zadawaniu ciosów 36-latkowi z pewnością dodał wypity wcześniej alkohol. Badanie wykazało, że w jego organizmie znajdowały się prawie dwa promile „procentów”. Kiedy wytrzeźwiał ze swojego zachowania tłumaczył się śledczym z Mokotowa. Usłyszał zarzut rozboju, jakiego dopuścił się ze wspólnikiem.
Kryminalni są już na tropie drugiego z mężczyzn. Jego zatrzymanie to jedynie kwestia czasu. Przestępcy narazili się swoim zachowaniem na karę nawet do 12 lat więzienia. O losach 36-latka zadecyduje teraz warszawski sąd, który na najbliższe 3 miesiące aresztował już podejrzanego.
ao