Wpadł za brak kasku
Na oczach dzielnicowych popełnił wykroczenie. Nie miał bowiem wymaganego kasku ochronnego poruszając się po drogach motorowerem. Szybko to przewinienie „zamieniło się” w poważne zarzuty. 18-latek nie miał uprawnień do poruszania się tym, ani żadnym innym pojazdem. Do tego wszystkiego badanie potwierdziło nietrzeźwość Łukasza G.
Wieczorem dzielnicowi z Mokotowa kontrolowali swój rejon. Nie tylko odwiedzali mieszkańców, ale mieli także na uwadze bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Na jednej z najbardziej ruchliwych ulic zauważyli młodego kierowcę. Poruszał się na motorowerze bez wymaganego kasku ochronnego. Nie uniknął spotkania z funkcjonariuszami, które zakończyło się dla niego w policyjnej celi.
Mężczyzna okazał policjantom dokumenty na prowadzony przez siebie motorower. Kontrolujący, nie mieli do nich żadnych wątpliwości. Te jednak pojawiły się co do samego 18-latka. Od początku rozmowy z nim wyczuli z jego ust woń alkoholu. Badanie wszystko potwierdziło. Okazało się bowiem, że Łukasz G. w organizmie miał ponad promil „procentów”. Do tego nie miał prawa poruszać się żadnym pojazdem po drogach. Nie posiadał bowiem wymaganych uprawnień, a tych nie zdołał jeszcze nabyć.
Nieodpowiedzialny mężczyzna był wyraźnie zdenerwowany faktem zatrzymania. Utrudniał policjantom czynności, nie stosował się do poleceń. W stosunku do mundurowych był bardzo arogancki, co nie wpłynęło na odstąpienie stróżów prawa od swoich obowiązków. 18-latek noc spędził w policyjnej celi, by nazajutrz usłyszeć zarzuty za swoje zachowanie. Przed sądem odpowie za kierowanie motoroweru w stanie nietrzeźwym. Nie uniknie odpowiedzialności także za brak kasku ochronnego i jazdę bez uprawnień. Za przestępstwo, którego się dopuścił kodeks karny przewiduje zagrożenie karne nawet do dwóch lat więzienia.
ao