Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Bronił swego, ale złamał prawo

Data publikacji 20.03.2009

Dzielnicowi z Mokotowa, strażnicy i urzędnicy miejscy skontrolowali stoiska pod kątem nielegalnego handlu ulicznego. Ze stosownym upoważnieniem do zajęcia jednego z nich wraz z towarem przystąpili do swoich obowiązków. Spotkali się jednak z dużym oporem 36-letniego właściciela, który używając słów wulgarnych naruszył nietykalność funkcjonariuszy publicznych. Antoni O. bronił swojego mienia, ale tym samym naruszył przepisy prawa.

Przed południem dzielnicowi z Mokotowa wraz ze strażnikami miejskimi i urzędnikami dzielnicy kontrolowali uliczne stoiska z różnego rodzaju asortymentem. Wizytę złożyli także 36-letniemu mężczyźnie, który bezprawnie obok przystanku autobusowego prowadził sprzedaż warzyw i owoców. Sprzedawca zachowywał się spokojnie, ale „puściły” mu nerwy, kiedy pracownicy urzędu zabierali jego towar.

Mając stosowne upoważnienie nakazujące zajęcie towaru Antoniego O. kontrolujący zobowiązani zostali do usunięcia stosika i towaru z chodnika. Spotkali się jednak z dużym oporem właściciela prowadzącego nielegalny handel. Mężczyzna bronił swojego, nie pozwalając zabrać towaru. Odpychał przy tym „nieproszonych” gości używając przy tym słów wulgarnych jednocześnie wyzywając od złodziei. Konieczna w tym przypadku była natychmiastowa reakcja dzielnicowych.

Mężczyzna nie wykonywał żadnych poleceń policjantów. Żadne nawoływania do zachowania się zgodnego prawem nie przynosiły rezultatów. 36-latek z minuty na minuty stawał się bardziej agresywny naruszając jednocześnie nietykalność cielesną interweniujących na miejscu funkcjonariuszy publicznych. Dzielnicowi musieli użyć siły fizycznej i obezwładnić awanturnika. Ten próbował za wszelką cenę uwolnić się z rąk mundurowych. Antoni O. nie zdołał jednak wpłynąć na zdecydowaną postawę stróżów prawa nawet uderzając głową w ścianę okolicznego budynku.

Stoisko mężczyzny zostało usunięte z miejsca, gdzie stało bezprawnie. Sam 36-latek naraził się swoim zachowaniem na karę wyższą niż początkowo mu groziła. Za swoje zachowanie trafił do aresztu, by nazajutrz tłumaczyć się śledczym z Mokotowa. Antoni O. najprawdopodobniej dzisiaj usłyszy zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych. Za to przestępstwo kodeks karny przewiduje karę nawet do 3 lat więzienia.

ao
 

Powrót na górę strony