Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Śledczy badają „rozwodowe” oszustwo

Data publikacji 14.03.2009

Śledczy z Mokotowa wyjaśniają okoliczności oszustwa, o którym powiadomiła ich jedna z mieszkanek. Kobieta skorzystała bowiem z pomocy prawnej 45-latka. Ten miał złożyć pozew rozwodowy zainteresowanej i pomóc w całym procesie. Zapłaciła Adamowi M., ale dokumenty do sądu nie trafiły. Jak wynika z informacji uzyskanej przez pokrzywdzoną, o nazwisku mężczyzny ani kancelarii, którą prowadzi nikt wcześniej nie słyszał.

Do mokotowskiej komendy zgłosiła się kobieta informując o oszustwie jakiego miał dopuścił się 45-latek. Śledczym tłumaczyła, że mężczyzna podjął się pomocy w jej sprawie rozwodowej. Za wpłaconą mu kwotę 1600 złotych, ten miał złożyć jej pozew i udzielić cennych wskazówek podczas całego sądowego procesu. Od października ubiegłego roku jednak żadna sprawa z udziałem zgłaszającej się nie odbyła. Zaczęła więc sama wyjaśniać wszystko w sądzie.

Jak wynika z ustaleń mundurowych, kobieta od rzekomego adwokata otrzymała potwierdzenie złożenie jej pozwu w sądzie. Mając jednak co do tego pewne podejrzenia, sprawdziła wszystko osobiście. Nikt nie mógł jednak znaleźć dokumentu. Pracownice instytucji poinformowały ją, że je pozew nie wpłynął tam, gdzie powinien. Ustaliła także, że ani kancelaria ani nazwisko mężczyzny, który miał jej pomóc nie widnieje w rejestrze osób uprawnionych do pomocy jakiej podjął się Adam M. Czując się oszukana o pomoc zwróciła się do mokotowskich policjantów.

Kryminalni nie zwlekając złożyli mężczyźnie wizytę, aby wyjaśnić całą sytuację. 45-latek tłumaczył się także śledczym przedstawiając sytuację w innym świetle, niż zrobiła to czująca się oszukana kobieta. Potwierdził fakt, że chciał pomóc kobiecie sporządzić dokumenty i udzielić wskazówek podczas sprawy rozwodowej. Dodał, że nie występował w roli jej adwokata, a za założenie dokumentów przyjął od kobiety kwotę 500 złotych niższą niż sama zeznała. Pozwu nie złożył w sądzie, gdyż kobieta nie dostarczyła mu wszystkich potrzebnych do tego celu dokumentów. Dodał także, że sama odwoływała umówione z nim spotkania a na koniec sms-em powiadomiła o poinformowaniu o wszystkim policjantów.

Śledczy bardzo dokładnie sprawdzą wszystkie okoliczności tej sprawy. Wyjaśnią także sprzeczności w zeznaniach kobiety i 45-latka. Sprawdzą także czy z zabezpieczonych w domu mężczyzny pieczątek, Adam M. korzystał zgodnie z prawem. Podejrzany usłyszał od policjantów zarzuty oszustwa, do których się nie przyznał. Całość materiałów zostanie przekazana prokuratorowi, który podejmie dalsze decyzje w tym postępowaniu. Za oszustwo może grozić kara nawet do 8 lat więzienia.

ao
 

Powrót na górę strony