Plantacja marihuany na Mokotowie zlikwidowana
Kryminalni z Mokotowa zlikwidowali dużą plantację marihuany, która była "rosnącą linią produkcyjną" dostarczającą na bieżąco "świeży towar". Operacyjne rozpracowanie doprowadziło policjantów do zabezpieczenia znacznej ilości środków odurzających o czarnorynkowej wartości szacowanej wstępnie na około 70 000 złotych oraz do zatrzymania dwóch braci zajmujących się tą nielegalną uprawą.
To był ciepły, jesienny poranek. Mieszkańcy spokojniej dotychczas ulicy Mokotowa nie spodziewali się, że właśnie ten dzień zostanie na długo zapamiętany. W okolicy jednej z posesji słychać było w tym samym czasie sygnały pogotowia, straży pożarnej i policji. Tak rozpoczęła się skrupulatnie zaplanowana akcja policjantów z Wydziału Kryminalnego, która doprowadziła do zlikwidowania rozległej plantacji marihuany.
Działania policjantów były wynikiem wielogodzinnych obserwacji, ustaleń i analiz gromadzonych informacji. Operacyjni wyznaczyli odpowiedni dzień i godzinę, a ich akcja wspierana była przez funkcjonariuszy Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Warszawie. W trakcie działań wykorzystano również psa służbowego, wyszkolonego w rozpoznawaniu i odnajdywaniu materiałów wybuchowych, co okazało się pomocnym podczas dynamicznie podejmowanych decyzji mających na celu zapewnienie powodzenia i bezpieczeństwa całej akcji.
Gdy funkcjonariusze wkroczyli do jednego z domów jednorodzinnych, na pierwszy rzut oka niczym niewyróżniającego się od innych, szybko potwierdzili to, co zdołali ustalić w trakcie czynności operacyjnych. W przydomowym ogródku, pomiędzy zielonymi drzewami, rosły krzewy marihuany, z gęsto usianym kwiatostanem. Policjanci jednocześnie zajęli ogród i weszli do środka wytypowanego domu. W pomieszczeniach domu odnaleźli, między innymi, nasiona konopi indyjskich. Jednak to co kryminalni zabezpieczyli w najniższej kondygnacji budynku - mrozi krew w żyłach. Ten niepozorny dom i najbliższe jego sąsiedztwo było tykającą bombą. W piwnicy składowane były materiały wybuchowe, detonatory i amunicja. Na miejscu policjanci zatrzymali 47-latka, który kompletnie zaskoczony zdemaskowaniem go przyznał, że razem z bratem uprawiają narkotykową plantację.
Kryminalni w tym samym czasie dokonali zatrzymania drugiego z braci, który dla niepoznaki pracował zawodowo w jednej z podwarszawskich miejscowości. 43-latek został przewieziony bezpośrednio po zatrzymaniu, do swojego mieszkania na Ursynowie, gdzie policjanci dokonali drobiazgowego przeszukania. W lokalu ujawnili marihuanę - w ilości co najmniej 1 405 (jeden tysiąc i czterysta pięć) porcji handlowych, gotowych do sprzedaży. Narkotyki i materiały wybuchowe zostały zabezpieczone i miejsce zdarzenia nie stanowi już zagrożenia dla pobliskich mieszkańców.
Obydwaj bracia usłyszeli zarzuty - czuwający nad plantacją w zaciszu domowym - zarzuty nielegalnej uprawy, nielegalnego posiadania amunicji i materiałów wybuchowych a drugi, pracujący na etacie - zarzuty posiadania znacznej ilości narkotyków i nielegalnej uprawy. Kara za takie przestępstwa może być bardzo dotkliwa - nawet 10 lat pozbawienia wolności. Czy to jedyne zarzuty jakie usłyszą w tej sprawie podejrzani, wykaże trwające postępowanie procesowe. Sprawa jest rozwojowa. Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów w Warszawie, nadzorująca postępowanie, zastosowała wobec podejrzanych środki zapobiegawcze w postaci dozorów policyjnych.
Dla kryminalnych z Mokotowa ta akcja, to nie tylko efekt skutecznej walki z przestępczością narkotykową, ale także materiał do opracowywania kolejnych działań, które mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom i ochronę spokojnej dzielnicy. W obliczu przestępczości narkotykowej, Policja nie ustaje w wysiłkach, aby przerwać każdy kolejny ujawniony proceder uprawy czy dystrybucji narkotyków, co jest kluczowym dla zdrowia i bezpieczeństwa lokalnej społeczności.
Autor: kom. Ewa Kołdys/ks
Film Zlikwidowana plantacja
Pobierz plik Zlikwidowana plantacja (format mp4 - rozmiar 13.68 MB)










