Ukradł, bo coś go naszło
Policjanci z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu zatrzymali 44-latka podejrzanego o kradzież roweru oraz hulajnogi. Mężczyzna przebywał w jednym z mieszkań na warszawskim Śródmieściu. W trakcie przeszukania mieszkania tłumaczył się, że dokonał przestępstw, bo coś go naszło. Rower i hulajnogę sprzedał przypadkowo napotkanym osobom pod Halą Mirowską. Podejrzany trafił do policyjnego aresztu. Następnego dnia usłyszał zarzuty, za które grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Po przyjęciu zawiadomienie o kradzieży elektrycznej hulajnogi, która zginęła z ulicy Chodkiewicza w Warszawie, sprawą zajęli się policjanci z mokotowskiego wydziału specjalizującego się w przestępstwach przeciwko mieniu. Prowadząc postępowanie, policjanci ustalili, że przestępstwa mógł się dopuścić 48-letni mieszkaniec warszawskiego Śródmieścia. W związku z powyższym postanowili odwiedzić go w miejscu zamieszkania.
Funkcjonariusze napotkali podejrzanego mężczyznę, kiedy wchodził do klatki schodowej. Podczas przeszukania jego mieszkania znaleźli i zabezpieczyli ubrania, w których dokonywał przestępstw. Mężczyzna przyznał się do kradzieży. Oświadczył, że nie pamięta, kiedy dokładnie to było, ale po odurzeniu się coś go naszło i najpierw ukradł hulajnogę, którą sprzedał za 300 zł przypadkowo napotkanej osobie, a następnie zabrał rower, który sprzedał w podobnych okolicznościach za 400 zł. Pieniądze przepuścił na używki.
Mężczyzna został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Następnego dnia usłyszał zarzuty, za które może zostać skazany na 5 lat więzienia.
podkom. Robert Koniuszy