Gdyby nie oni mogłoby dojść do przemieszczenia się pożaru na pobliskie budynki
Policjanci ze stołecznego wydziału ochrony placówek dyplomatycznych pełniący służbę przy jednej z placówek dyplomatycznych przy ul. Zapłocie na warszawskim Wilanowie ugasili tuje, które z niewyjaśnionych przyczyn zaczęły płonąć. Słup ognia był tak duży, że mógł zagrażać mieszkańcom pobliskich budynków. Policjanci powiadomili strażaków i przystąpili do gaszenia, używając gaśnicy z pojazdu służbowego oraz węża ogrodowego, znajdującego się na posesji stanowiącego źródło wody. Po przybyciu jednostki gaśniczej zagrożenie zostało opanowane. Starszej kobiecie mieszkającej w domku na posesji nic się nie stało.
Około godziny 13.30 młodszy aspirant Arkadiusz Nowak i sierżant Marek Niedziółka, pełniący służbę ochronną przy jednej z placówek dyplomatycznych na warszawskim Ursynowie, zauważyli wysoki płomień wydobywający się zza ogrodzenia z terenu posesji naprzeciwko miejsca, które patrolowali. Kiedy podeszli bliżej okazało się, że płonie wysoka tuja znajdująca się kilka metrów od domu. Za pośrednictwem oficera dyżurnego stołecznego wydziału ochrony placówek dyplomatycznych wezwali strażaków pożarnych i sami przystąpili do gaszenia pożaru, który realnie zagrażał dla sąsiadujących budynków. Do stłumienia pożaru funkcjonariusze użyli gaśnicy z pojazdu służbowego oraz węża ogrodowego znajdującego się na ternie posesji, gdzie doszło do pożaru drzewka. Zanim przyjechali strażacy, policjanci poradzili sobie z zagrożeniem i wyeliminowali je. Mieszkającej na terenie posesji 60-latce nic się nie stało. Nie umiała powiedzieć, w jaki sposób doszło do zapalenia się drzewek. Gdyby nie szybka reakcja funkcjonariuszy mogłoby dojść do przemieszczenia się pożaru na pobliskie budynki.
podkom. Robert Koniuszy/bś