Aktualności

Nieletnia ukradła rower bo chciała szybciej dojechać do dziadków

Data publikacji 27.06.2022

Wilanowscy dzielnicowi zatrzymali niespełna 14-latkę podejrzaną o kradzież markowego roweru. Z ustaleń mundurowych wynikało, że dziewczyna zabrała jednoślad z podziemnego garażu w budynku, w którym mieszkała. A następnie odjechała nim z nieznanym kierunku. Jak sama później przyznała, pojechała do swoich dziadków, mieszkających około 4 kilometry od niej i tam zostawiła rower. Funkcjonariusze odzyskali skradziony rower. Nastolatka za wiedzą jej matki trafiła do policyjnej izby dziecka. Następnego dnia została przesłuchana jako nieletnia sprawczyni czynu karalnego. Teraz o jej dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny i nieletnich.

Jak ustalili policjanci, rower stojący w podziemnym garażu jednego z budynków przy ul. Rzeczypospolitej na warszawskim Wilanowie zabrała dziewczyna. Zawiadomienie w tej sprawie złożył pokrzywdzona. W toku dalszych czynności policyjnych okazało się, że to mieszkanka tego samego budynku, w którym stał jednoślad.
Mając wykraczające dowody świadczące o jej sprawstwie, policjanci pojechali do jej mieszkania. Matka dziewczyny oświadczyła, że nie wiedziała nic na temat kradzieży. Po okazaniu dowodów, które zebrali policjanci, kobieta oświadczyła, że córka niebawem wróci do domu. Kiedy po kilku minutach do mieszkania przyszła nastolatka i zobaczyła mundurowych, przyznała się do przestępstwa. Powiedziała, że wzięła rower i pojechała nim do dziadków mieszkających kilka ulic dalej. Tam zostawiła jednoślad i wróciła pieszo. Policjanci zatrzymali nieletnią i wspólnie z nią odwiedzili dziadków. Tam odnaleźli i zabezpieczyli rower. Jednoślad trafił do właścicielki, a sprawczyni spędziła noc w policyjnej izbie dziecka. Następnego dnia policjanci z mokotowskiego wydziału do spraw patologii i nieletnich po wcześniejszych ustaleniach z sądem rodzinnym i nieletnich przesłuchali ją jako sprawczynie czynu karalnego. Za swoje postępowanie sąd może ją umieścić w zakładzie poprawczym lub wychowawczym.

podkom. Robert Koniuszy

Powrót na górę strony