Podawał się za pracownika gazowni i wyłudzał pieniądze
Policjanci z mokotowskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego zatrzymali 43-letniego mężczyznę, który podawał się za pracownika gazowni i wyłudzał pieniądze od posiadaczy piecyków na jednym z mokotowskich osiedli. Mężczyzna używał urządzeń, które według jego twierdzenia miały być czujnikami wykrywającymi wycieki gazu. Kiedy dioda się zaświeciła, zakręcał pokrzywdzonym gaz, wmawiając im, że fachowcy z jego firmy dopiero za kilka dni usuną usterkę. Lekarstwem na kontrolowanie przepływu gazu i przywrócenie jego dopływu miał być czujnik za 599 zł, którego kupno oferował. Sprawa wyszła na jaw dzięki 30-latce która nie dała się nabrać i wezwała mundurowych. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu i usłyszał zarzuty, za które grozi mu teraz 8 lat więzienia.
Mężczyzna podający się za pracownika gazowni z identyfikatorem, w zielonej odblaskowej kamizelce wchodził do mieszkania pod pretekstem dokonania badania szczelności przewodów gazowych. Po wpuszczeniu go do mieszkania prosił o wskazanie miejsca instalacji piecyka gazowego. Następnie w jego pobliżu kładł urządzenie, które wydawało dźwięki i w którym świeciła się kontrolka na czerwono. I wmawiał pokrzywdzonym, że czujnik zareagował na wyciek gazu. Po czym zakręcał dopływ gazu, informując, że musi to zrobić ze względu na bezpieczeństwo. Dodawał, że za kilka dni przyjadą fachowcy z gazowni w celu usunięcia usterki. Do tego czasu nie będzie ciepłej wody. Kiedy właściciele mieszkania wyrażali dezaprobatę, pytając o inne rozwiązanie. Wówczas mężczyzna mówił, że rozszczelnienie instalacji jest niewielkie. Można to kontrolować przy użyciu czujnika, który on ma przy sobie. Jeśli osoba, z którą rozmawiał, zdecyduje się na jego kupno, wtedy on zostawi odkręcony gaz i ciepła woda będzie. Po czym informował, że czujnik kosztuje 599 zł. 31-latka, będąca jedną z oszukiwanych kobiet nie była przekonana co do uczciwości pana z gazowni. Wyprosiła go z mieszkania pod pretekstem wybrania pieniędzy z bankomatu i w tym czasie wykonała połączenie z przedsiębiorstwem gazowniczym, w którym miałby zatrudniony kontroler. Szybko uzyskała informację, że nikt taki u nich nie jest zatrudniony. Wobec powyższego mając uzasadnione podejrzenie, że to oszust, wezwała mokotowskich policjantów i wspólnie z nimi zapukała do drzwi sąsiadki, do której zawędrował 43-letni, fałszywy pracownik gazowni z tą samą wymyśloną historią i piszczącym czujnikiem.
Na widok mundurowych mężczyzna pośpiesznie zaczął pakować swoje przedmioty. W rozmowie z policjantami przyznał się, że nie jest pracownikiem gazowni. 64-letnia kobieta stojąca z fakturą w ręku, wystawioną przez oszusta, powiedziała, że właśnie wręczyła mu 250 zł i wspólnie z nim była u sąsiadki, która miała jej pożyczyć jeszcze 350 zł, ponieważ rzekomy gazownik zażądał 600 zł za czujnik. Sąsiadka miała pójść do bankomatu.
Policjanci zatrzymali 43-latka i wyprowadzili go z mieszkania, zabezpieczając jednocześnie blankiety z fakturami, urządzenie elektroniczne służące za czujniki, fałszywy identyfikator ze zdjęciem, zieloną odblaskową kamizelkę, wyłudzone 250 zł oraz 550 zł, które mężczyzna miał przy sobie oraz bloczek fakturowy.
Podejrzany trafił do policyjnego aresztu, a sprawa na biurko mokotowskich śledczych. Następnego dnia mężczyzna usłyszał zarzuty, za które teraz może zostać skazany nawet na 8 lat więzienia.
podkom. Robert Koniuszy/mg