Zatrzymali poszukiwanego, skazanego na rok więzienia
Mokotowscy dzielnicowi w ramach obchodu rejonu służbowego zatrzymali 43-latka skazanego wyrokiem Sądu Rejonowego w Warszawie na karę roku pozbawienia wolności. Mężczyzna kierował samochodem po pijanemu, wiedząc, że był już skazany za takie samo przestępstwo na karę więzienia w zawieszeniu. Nie przetrwał jednak próby, dlatego tym razem sąd postanowił go pozbawić wolności bez zawieszenia. Policjanci zatrzymali go pod jednym ze sklepów przy ul. Wałbrzyskiej.
Przeciwko mężczyźnie toczyło się postępowanie za przestępstwo drogowe. Wsiadł on za kierownicę pojazdu po wypiciu alkoholu, wiedząc, że był już skazany za to samo przestępstwo przez bydgoski sąd, który wówczas postanowił dać mu szanse. Został on skazany, ale karę więzienia zawieszono pod warunkiem, że nigdy więcej tak się nie zachowa. Mężczyzna nie wykorzystał tego, że sąd postąpił wobec niego liberalnie. Mając za nic przepisy prawa, po raz kolejny usiadł na fotelu kierowcy w samochodzie za spożyciu sporej dawki alkoholu i ruszył w podróż. Zatrzymali go miejscowi policjanci. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu, a następnie stanął przed obliczem sądu, który tym razem wydał wyrok bezwzględnej kary pozbawiania wolności na okres 12 miesięcy.
Po ogłoszeniu wyroku skazany otrzymał nakaz stawienia się w wyznaczonym zakładzie karnym, ale i tu podjął próbę sprawdzenia sądowej cierpliwości. Wyjechał z Bydgoszczy, wynajął pokój w Warszawie i był przekonany, że jego kłopoty dobiegły końca.
W związku z tym sąd wydał nakaz jego zatrzymania i przymusowego doprowadzenia do zakładu karnego. Kiedy dokumentacja trafiła do mokotowskich dzielnicowych, ci natychmiast zajęli się sprawą. Ustalili, gdzie przebywa poszukiwany mężczyzna i złożyli mu wizytę. Nie było go jednak pod wskazanym adresem. Mundurowi ustalili, że wybrał się do centrum handlowego przy ul. Wałbrzyskiej. Pojechali więc tam i zatrzymali go, kiedy wychodził z zakupami.
Po sporządzeniu dokumentacji zaskoczony mężczyzna trafił do więzienia, w którym teraz spędzi najbliższe miesiące.
podkom. Robert Koniuszy/ea