Przyznał się do kradzieży katalizatora, ale nie wie co z nim zrobił
Operacyjni z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu zatrzymali 26-latka podejrzanego o kradzieże katalizatorów z dwóch samochodów tej samej marki. Mężczyzna upatrzył sobie toyoty auris na ulicy Maklakiewicza. Pierwszej nocy wyciął urządzenie z jednego auta, a następnej dobrał się do wydechu kolejnego pojazdu. Policjanci ustalili, gdzie przebywa podejrzany i złożyli mu wizytę, która zakończyła się opuszczeniem przez niego mieszkania w kajdankach. Mężczyzna przyznał się do przestępstwa, ale twierdził, że nie pamięta, co zrobił z katalizatorami. Teraz grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Jak ustalili operacyjni, mężczyzna pierwszy katalizator ukradł w nocy 19 października br. Podejrzany zakradł się w pobliże stojącej na przy ul. Maklakiewicza toyoty i przy użyciu szlifierki kątowej zasilanej akumulatorem wyciął najważniejszą część wydechu. Oddalając się z miejsca przestępstwa, zauważył, że w pobliżu stoi samochód tej samej marki. Postanowił więc wrócić kolejnej nocy i wyciął kolejny katalizator z samochodu.
Kiedy pokrzywdzeni założyli zawiadomienie o przestępstwie, sprawą zajęli się operacyjni z wydziału specjalizującego się w ściganiu przestępstw przeciwko mieniu. W trakcie czynności ustalili, że za przestępstwami stoi 26-latek. Po ustaleniu jego miejsca pobytu funkcjonariusze złożyli mu wizytę. Kiedy mężczyzna dowiedział się, co jest powodem odwiedzin, przyznał się do przestępstwa. Powiedział, że ukradł dwa katalizatory, ale z powodu nadużywania alkoholu ma zaniki pamięci i nie pamięta, co z nimi zrobił. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Teraz będzie miał szansę złożyć wyjaśnienia przed sądem, który może go skazać nawet na 5 lat więzienia.
podkom. Robert Koniuszy/mg