Aktualności

Po rower i hulajnogę, które ukradł przyjechał innym rowerem

Data publikacji 12.08.2021

Mokotowscy wywiadowcy zatrzymali 35-latka podejrzanego o kradzież roweru i hulajnogi. Około godziny 4.00 nad ranem mężczyzna wjechał się do jednego z garaży podziemnych przy ul. Zdziechowskiego w Warszawie, a po około 25 minutach wyjechał czarno-pomarańczowym jednośladem z elektryczną hulajnogą pod pachą. Miał jednak pecha, bo kilka ulic dalej, natknął się na mundurowych, którzy już go szukali po zgłoszeniu pracownika ochrony o kradzieży jednośladów. Na widok mundurowych podejrzany podjął ucieczkę. Najpierw rowerem później pieszo. Chwilę później został jednak zatrzymany. Trafił do policyjnego aresztu. Teraz grozi mu kara do 5 lat więzienia.

Po zatrzymaniu mężczyzna tłumaczył się, że przyjechał do garażu po rower i hulajnogę, które wcześniej kupił za 1000 zł od nieznanego mu mężczyzny. 35-latek miał przy sobie nożyce do metalu, po swoją rzekomą własność przyjechał o 4.00 nad ranem, pod osłoną nocy. Zabrał rower i hulajnogę wbrew prawowitym właścicielom. W dodatku uciekał od policjantów.
Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, trudno było uwierzyć w historię o legalnym nabyciu jednośladów.
O kradzieży mundurowych zawiadomił pracownik ochrony, który zauważył mężczyznę wyjeżdżającego na czarno-pomarańczowym rowerze z hulajnogą pod pachą. Mundurowi zauważyli go na al. Lotników. Na widok radiowozu podejrzany przyspieszył rowerem i chciał uciec. Wywrócił się i podjął ucieczkę pieszo. Pobiegli za nim i zatrzymali go po kilkunastu metrach. Amator cudzych rzeczy w kajdankach na rękach został umieszczony w radiowozie i przewieziony do policyjnego aresztu. Funkcjonariusze zabezpieczyli kradziony rower wart około 1500 zł i hulajnogę o wartości około 2000 zł. Następnego dnia śledczy z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu przedstawili mu zarzuty. Podejrzany utrzymywał, że zapłacił za jednoślady, które zabrał w nocy z garażu.
Teraz swoją wersję wydarzeń będzie miał szansę przedstawić przed sądem, który może go skazać nawet na 5 lat więzienia.

podkom. Robert Koniuszy

Powrót na górę strony