Przyszedł do sklepu z atrapą pistoletu po 300 zł należne rzekomo jego konkubinie
Policjanci z mokotowskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego zatrzymali 47-latka podejrzanego o dopuszczenie się rozboju na pracowniku jednego z osiedlowych sklepików przy ul. Czerniakowskiej w Warszawie. Mężczyzna najpierw kazał sprzedawcy zadzwonić do szefa, z którym negocjował należne pieniądze za trzy dni pracy swojej 41-letniej partnerki, a następnie, gdy pertraktacje zawiodły, odchylił bluzę i pokazał, że ma broń za paskiem, po czym kazał sprzedawcy wypłacić sobie 300 zł, grożąc, że go zastrzeli. Wystraszony tym faktem 27-latek dał mu pieniądze. Następnego dnia funkcjonariusze aresztowali podejrzanego i zabezpieczyli przedmiot przestępstwa. Mężczyzna usłyszał prokuratorskie zarzuty rozboju, po czym został tymczasowo aresztowany. Grozi mu 12 lat więzienia.
Jak ustalili policjanci, kwadrans przed godziną 21:00 mężczyzna przyszedł do jednego ze sklepów przy ul. Czerniakowskiej na warszawskim Mokotowie. Wewnątrz było pięciu innych klientów. Stanął przy lodówce z napojami i czekał, aż zrobią zakupy i wyjdą. Po tym podszedł do 27-letniego sprzedawcy i wręcz polecił mu połączyć się telefonicznie z szefem sklepu, a następnie kazał przekazać sobie słuchawkę.
Stający za kasą mężczyzna wiedział od swojego zmiennika, że ten sam wysoki, łysy mężczyzna był u nich dzień wcześniej. Również upominał się o kontakt z właścicielem, który wówczas nie chciał z nim rozmawiać. Kiedy oczekiwania podejrzanego nie zostały spełnione, wziął sobie piwo z lodówki, kwitując zdaniem „to na koszt firmy” i wyszedł. Zarówno szef, jak i kolega pokrzywdzonego zalecali ostrożność, obawiając się agresywnego zachowania ze strony podejrzanego mężczyzny. Dlatego też 27-latek wykonał połączenie ze swojego telefonu i przekazał mu słuchawkę. Ten wyszedł na zewnątrz i po krótkiej rozmowie zwrócił aparat telefoniczny kasjerowi, mówiąc, że się nie dogadał. Po czym stanął przed ladą, prawą ręką odsunął bluzę i zażądał pieniędzy, grożąc sprzedawcy, że go zabije. Ten będąc przekonany, że mężczyzna ma pistolet, który trzyma za paskiem w okolicy biodra, zapytał się, o jaką kwotę chodzi. 47-latek powiedział, że chce 300 zł, za trzy dni pracy jego partnerki. Wobec powyższego, w obawie o swoje życie, pokrzywdzony wydał mu pieniądze.
Po kilku minutach od incydentu o wszystkim powiadomił właściciela, który wezwał policjantów. Mundurowi przyjęli zawiadomienie od pokrzywdzonego, ustalili okoliczności oraz rysopis napastnika. Następnego dnia wywiadowcy dowiedzieli się, kim był mężczyzna, który w imię miłości do swojej partnerki, dopuścił się rozboju i zatrzymali go oraz zabezpieczyli przedmiot, który swoim wyglądem mógł przypominać pistolet.
Po kilkunastu godzinach spędzonych w policyjnej celi podejrzany został przekazany śledczym z wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu, którzy zebrali materiał dowodowy, pozwalający mokotowskiemu prokuratorowi na przedstawienie mu zarzutów.
Na wniosek policjantów i prokuratora sąd zastosował wobec sprawcy rozboju środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Teraz za swoje zachowanie może spędzić nawet 12 lat w więzieniu.
podkom. Robert Koniuszy/is