Brakowało mu pieniędzy, zgodził się więc na udział w kradzieży katalizatora
Operacyjni z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu zatrzymali 33-latka podejrzanego o udział w kradzieży katalizatora z samochodu honda jazz przy ul. Bitwy Warszawskiej w Warszawie. Mężczyzna tłumaczył się, że zawiózł przypadkowego klienta taksówką na miejsce przestępstwa, czekał na niego i widział, co on robi. Następnie przyjął za pomoc 500 zł. Mężczyzna już usłyszał zarzuty współudziału w przestępstwie. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Policjanci ustalili, że w kradzieży katalizatora pod koniec marca br. brał udział kierowca samochodu marki ford tourneo oznaczonego jako pojazd do przewozu osób. Mężczyzna, który w tym dniu kierował autem, miał zamieszkiwać na jednym z osiedli warszawskiego Mokotowa. Nie przebywał tam jednak. Dalsze czynności doprowadziły operacyjnych do jednego z adresów na Szczęśliwicach, gdzie miał przebywać podejrzany. Po krótkiej obserwacji policjanci zauważyli go. Wsiadał do tego samego pojazdu, które było na miejscu przestępstwa. Został on zatrzymany i przewieziony do komendy Policji przy ul. Malczewskiego. W trakcie czynności podejrzany tłumaczył się, że nie zna mężczyzny, którego zawiózł w rejon ul. Bitwy Warszawskiej. Gdy dojechał z nim na miejsce, on podszedł do hondy jazz, podniósł ją przy użyciu lewarka, następnie wyciął katalizator, włożył go do torby i kazał się zawieść na warszawskie Śródmieście.
Podejrzany powiedział, że na początku nie wiedział, dokąd wiezie klienta, ale później, kiedy widział, co on robi, liczył na zapłatę za pomoc większą niż za kurs. Za usługę otrzymał 500 zł. Dodał, że te pieniądze były mu bardzo potrzebne, ponieważ w obecnym okresie ma mało kursów. Teraz za swoje postępowanie będzie musiał ponieść konsekwencję. Za pomocnictwo grozi mu 5 lat więzienia, czyli taka sama kara jak za kradzież.
podkom. Robert Koniuszy