Kradzież tłumaczyli żartem z okazji Prima Aprilis
Policjanci z ursynowskiego wydziału wywiadowczo-patrolowego zatrzymali 40-letniego mężczyznę i o 6 lat starszą kobietę, podejrzanych o kradzież. Łupem pary padł sprzęt elektroniczny o wartości ponad 3000 zł, który zabrali z jednego z marketów przy ul. Puławskiej w Warszawie. Mimo, iż para dopuściła się kradzieży w prima aprilis, przyznali, że nie był to żart, tylko zwykła kradzież, za którą grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak ustalili policjanci, podejrzani wybrali się na zakupy do jednego z dużych marketów przy ul. Puławskiej na warszawskim Ursynowie z zamiarem nabycia sprzętu elektronicznego. 40-letni mężczyzna w towarzystwie o 6 lat starszej od niego kobiety wspólnie oglądali i wybierali sprzęt elektroniczny. Ich głównym zainteresowaniem cieszyły się pułki z telefonami, tabletami, słuchawkami oraz maszynkami do strzyżenia. Kobieta wrzuciła do koszyka po jednej sztuce z każdej grupy produktów, po czym podeszła do samoobsługowej kasy i wiedząc, że nie ma środków na koncie, skanowała poszczególne rzeczy. Chcąc zmylić personel monitorujący kradzieże sklepowe, które znacznie nasilają się w okresie przedświątecznym, udawała, że płaci kartą za zeskanowany towar. Po czym umieszczała jeden po drugim w swoim plecaku, mimo iż terminal płatniczy informował o odrzuceniu transakcji. Następnie spokojnym razem ze swoim wspólnikiem skierowali się w stronę drzwi wyjściowych.
Zachowanie kobiety obserwował pracownik monitoringu, który wbrew stwarzanym pozorom o legalnym zakupie nie dał się zmylić i ujął sprawców, a następnie przekazał w ręce wezwanych na miejsce policjantów.
Funkcjonariusze w plecaku znaleźli markowy tablet, dwa telefony, słuchawki douszne, dwa nośniki pamięci typu power bank oraz maszynkę do strzyżenia warte łącznie około 3000 zł. Początkowo całą sytuację tłumaczyli, że miał być to głupi żart w dzień Prima Aprilis, ale w obliczu powagi sytuacji przyznali się do przestępstwa. W dodatku po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych okazało się, że 40-latek jest poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Południe.
Dzień nieudanych żartów zakończył się dla pary pobytem w policyjnym areszcie i usłyszeniem zarzutów dotyczących kradzieży mienia wspólnie i w porozumieniu, za który zupełnie serio, mogą pójść do więzienia nawet na 5 lat.
mł.asp. Iwona Kijowska/PŚ