Aktualności

Koledzy mu doradzili, żeby zawiadomił o przestępstwie którego nie było

Data publikacji 30.03.2021

Ursynowscy kryminalni zatrzymali 72-latka podejrzanego o zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Mężczyzna w piątek złożył wizytę w tamtejszym komisariacie Policji i zawiadomił, że został pobity oraz okradziony, gdy wyszedł z jednego z pobliskich dyskontów. Teraz będzie musiał odpowiedzieć za fałszywe zawiadomienie oraz zeznania, za co grozi kara do 8 lat więzienia.

Kiedy mężczyzna zgłosił się w komisariacie Policji i zaczął opowiadać, że został napadnięty i okradziony przez dwóch mężczyzn, od samego początku nie pasowały pewne fakty jak, chociażby miejsce przestępstwa. Mężczyzna twierdził, że dokumenty skradziono mu na skrzyżowaniu ulic Dereniowej i Wasilkowskiego, a one są oddalone od siebie i dobre 700 metrów i nie schodzą się ze sobą w żadnym miejscu.

Ponadto pozostałe okoliczności, które podawał mężczyzna były niejasne. Początkowo funkcjonariusze pomyśleli, że mężczyzna ma trudności z wysławianiem się. Chcąc uzyskać jak najwięcej szczegółów na temat przestępstwa oraz sprawcy zabrali pokrzywdzonego do policyjnego radiowozu i pojechali z nim na miejsce. W rezultacie 72 -latek, jako miejsce napaści wskazał skrzyżowanie aleje KEN. Policjanci kilka razy pytali go, czy jest pewien tego, że to zdarzenia zaistniało i on sam podaje prawdziwą wersję. Z determinacją twierdził, że tak było. W trakcie czynności policyjnych funkcjonariusze odkryli inna wersje. Mianowicie mężczyzny w ogóle nie był w sklepie, koło którego miał zostać napadnięty. Ponadto nie doszło do przestępstwa. W związku z tym funkcjonariusze odwiedzili mężczyzn w miejscu zamieszkania i przedstawili mu swoją autentyczną wersję wydarzeń.

W świetle dowodów 72-latek i wyjawił policjantom prawdę. Powiedział, że tak naprawdę zgubił dokumenty, kiedy wracał do domu pod działaniem alkoholu. Nikt go nie napadł, nie pobił i nie okradł. Koledzy mu doradzili, żeby zgłosił na Policji, że został okradziony, w ten sposób miał się zabezpieczyć przed tym, żeby ktoś wziął na jego dane kredyt, czy też zaciągnął inne zobowiązania.

Policjanci pouczyli mężczyznę, że mógł zgłosić zaginięcie dokumentów w urzędach, które je wydały i to by wystarczyło. Zapewniłby sobie tym spokój. A teraz zagwarantował sobie zarzuty za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz fałszywe zeznania, za które sąd może go skazać nawet na 8 lat pozbawienia wolności.

podkom. Robert Koniuszy/PŚ

Powrót na górę strony